Uroczystość w Szczuczkach
Poseł Jan Łopata uczestniczył w uroczystości upamiętnienia ofiar mordu dokonanego przez Niemców na Mieszkańcach wsi Szczuczki w Powiecie Lubelskim. Wkraczające na Lubelszczyznę niemieckie jednostki wojskowe (z relacji świadków wynika, że wspólnie z wojskami Wermachtu) 1 października 1939 roku dokonały bodaj pierwszego masowego mordu ludności cywilnej. Niemym świadkiem tych tragicznych wydarzeń były obiekty miejscowej Szkoły Podstawowej, dziś noszącej imię niewinnie pomordowanych… Szkoła w Szczuczkach stała się swoistym pomnikiem ku ich czci. Obok znajduje się cmentarz, gdzie złożone zostały wieńce i kwiaty.
Obrona miejsca pamięci narodowej
Pomnik Pamięci Narodowej – Szkoła Podstawowa im. Obrońców Pokoju w Szczuczkach, jest wpisana do rejestru Instytutu Pamięci Narodowej. Z braku środków finansowych rada gminy w 2001r. podjęła decyzję o likwidacji tej placówki. W obronę szkoły włączył się ówczesny Starosta Lubelski Jan Łopata. Po pozytywnej opinii Kuratorium Oświaty w Lublinie, władze gminne wydały pozwolenie nauczycielce, pani Dorocie Gaik, na prowadzenie szkoły w Szczuczkach – w ramach programu „Mała szkoła”. Od września 2001r. odbywają się tam zajęcia w klasach I-VI.
W Instytucie Pamięci Narodowej, Oddział w Lublinie, odnaleźliśmy akta śledztwa prowadzonego w drugiej połowie lat 60. w sprawie mordu Polaków w szkole w Szczuczkach w 1939 r. Postępowanie umorzono w 1970 roku z powodu niemożliwości ustalenia odpowiedzialnych za tę zbiorową egzekucję. Ustalono jedynie, że były to oddziały Wehrmachtu. W uzasadnieniu postanowienia czytamy:
Na podstawie całokształtu zebranego materiału dowodowego w przeprowadzonym śledztwie stwierdzono, że w dniu 1 października 1939 r., pozostające pod nieustalonym dowództwem nieznane oddziały Wehrmachtu, wkroczywszy do wsi Szczuczki, pow. Bełżyckiego, zatrzymały w domach i obejściach gospodarczych napotkanych rolników w liczbie 80-100 osób. Z zebranych w ten sposób ludzi siedmiu mężczyzn rozstrzelano niezwłocznie pod płotem, a pozostałych umieszczono w budowanej tam szkole, każąc wszystkim położyć się na ziemi. Następnie Niemcy otworzyli ogień z dział, trafiając pięciokrotnie w budynek szkolny i w znajdujących się tam ludzi. Później doprowadzono tam jeszcze jednego z mieszkańców Szczuczek – Piotra Sadowskiego, który na polecenie Niemców wszedł do zbombardowanej szkoły i wewnątrz ujrzał wiele zmasakrowanych trupów oraz usłyszał wołania o pomoc niewielu żyjących jeszcze ofiar. Także i on rychło padł między trupy i stracił przytomność, będąc ciężko rannym od pocisków, którymi obsypali go Niemcy. Ci ostatni po dokonaniu masowego mordu obrzucili ponadto pomordowanych granatami i pojedynczymi strzałami z pistoletów, dobili kilku z leżących ludzi, którzy zdradzali jeszcze pewne oznaki życia i według określenia jednego z nielicznych ocalałych, Stanisława Kocota przedstawiali „dosłownie błoto”, po czym odjechali, a następnego dnia przybywszy ponownie oblali naftą budynek z trupami i całość podpalili. Opisany stan faktyczny ustalono na podstawie zeznań obu wymienionych świadków oraz zeznań wówczas ciężko rannego w brzuch Michała Mirosława, również wtedy rannego Józefa Pietrasia oraz rannego w ramię i pierś Edwarda Filo, któremu przed wpędzeniem do szkoły nieustalonego nazwiska Niemiec zabrał marynarkę i buty.
Mając na uwadze, że nikogo z bezpośrednich sprawców przedstawionej zbrodni nie zdołano ustalić, z imienia i nazwiska oraz miejsca zamieszkania śledztwo w niniejszej sprawie należy umorzyć wobec niewykrycia sprawców.
Wiceprokurator Wojewódzki w Lublinie
STEFAN GORGOL
Del. Do.OKBZH
W postępowaniu m.in. przesłuchano pięciu świadków, bezpośrednich uczestników dramatycznych wydarzeń. Ich zeznania są zgodne. Przytaczamy fragmenty dwóch, które poszerzają wiedzę zawartą w uzasadnieniu końcowym:
Zeznanie Michała Mirosława z dnia 5 października 1966r.:
W dniu 1 października 1939r. do Szczuczek wkroczyły oddziały niemieckie. Byłem pierwszym, którego Niemcy zatrzymali. Ze mną chodzili od domu do domu i zabierali mężczyzn. Gdy nas było więcej jakiś Niemiec zapytał po polsku czy mamy broń i zażądał jej wydania. Nikt z nas broni nie miał i dlatego padła odpowiedź, że broni nie mamy. Wówczas Niemcy z grupy odprowadzili na bok 7 mężczyzn i rozstrzelali ich za płotem na polu Kowala. Następnie Niemcy poprowadzili nas dalej w kierunku szkoły. Zauważyłem, że w tym samym kierunku prowadzono mężczyzn z innych stron. Pod szkołą kazali nam położyć się na ziemi i rabowali odzież i buty. Wprowadzono nas do szkoły polecając położyć się na ziemi.
Po jakimś czasie Niemcy rozpoczęli ostrzeliwanie szkoły z dział. Padło wielu zabitych. Było wielu ciężko rannych. Ja zostałem ciężko ranny w brzuch, ale byłem przytomny. Ręką powstrzymałem krwotok z boku. Wokoło mnie było pełno krwi i trupów. Słuchać było jęki rannych. Po zakończeniu strzelania z dział Niemcy wtargnęli do szkoły i rozpoczęli dobijanie ludzi z broni ręcznej. Pięciokrotnie powracali i za każdym razem okazało się, że niektórzy żyją. Ja się nie poruszałem. Wieczorem po odejściu Niemców kobiety weszły na teren szkoły. Wynoszono rannych. Mnie wyniosła moja żona i wyniosła mnie do szpitala w Bełżycach, gdzie leżałem 2 miesiące. Słyszałem, że następnego dnia Niemcy powrócili, spalili szkołę oraz trupy. Według mnie w szkole zginęło ponad 100 osób.
Zeznanie Edwarda Filo z dnia 14 grudnia 1968 r.:
W chwili wybuchu wojny polsko-niemieckiej w 1939r. przeniosłem się wraz z rodziną z Lublina, gdzie mieszkaliśmy, do wsi Szczuczki, pow. Bełżyce, gdyż obawialiśmy się bombardowań. W Szczuczkach zatrzymaliśmy się u niejakiego Adama Janowskiego. Przy końcu września 1939 r. we wsi Szczuczki zjawili się żołnierze polscy, którzy przybyli tam samochodami, pieszo i na wozach konnych. Słyszałem, od ludzi, że żołnierze ci ukryli broń w pobliskim lesie, a niektórzy z nich przebierali się w cywilne ubrania. Po opuszczeniu wsi Sczuczki przez żołnierzy polskich chodził po wsi goniec, prawdopodobnie od sołtysa, który informował, że do wsi wkraczają Niemcy i upomniał żeby ludność zachowywała się wobec nich spokojnie i uprzejmie. Po upływie około trzech dni od chwili opuszczenia wsi przez żołnierzy polskich, a może nawet wcześniej, do Szczuczek wkroczyły oddziały niemieckie. Trudno mi powiedzieć jaka to była formacja wojskowa, pamiętam tylko, że byli ubrani w zielone mundury i byli w hełmach. Niemcy po okrążeniu wsi chodzili po domach i wyłapywali mężczyzn w różnym wieku…
Na miejscu starej szkoły w Szczuczkach dziś jest cmentarz pomordowanych.
Robert Wójcik
„Panorama Powiatu”, wrzesień 2001