Wypowiedź Posła Jana Łopaty na 51. posiedzeniu Sejmu na temat projektu ustawy budżetowej na rok 2010

51.3.jpg
Pobierz sprawozdanie z 51. posiedzenia Sejmu

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo Ministrowie! Prezentowany projekt budżetu państwa na rok 2010, tak jak każdy inny budżet, może być oceniany z różnych punktów widzenia, co zresztą od kilku godzin obserwujemy. Oczywiście od strony formalnej, od strony realności planu budżetu w zakresie układu dochodów i wydatków oraz wielkości deficytu budżet może i powinien być oceniany moim zdaniem również jako odbicie stanu gospodarki światowej i gospodarki Polski oraz stanu finansów publicznych. I z tego punktu widzenia projekt ustawy budżetowej uznać należy z wielu względów za najtrudniejszy w ostatnim dziesięcioleciu. Jest to budżet - mam taką nadzieję, taką nadzieję prezentował również pan minister - postkryzysowy. Tak go nazwę. Mimo że gospodarka światowa, wydaje się, wychodzi z pierwszego od czasu kryzysu lat trzydziestych ubiegłego wieku głębokiego załamania, mało kto jednak z prognozujących oczekuje w najbliższych kwartałach wzrostu na tyle szybkiego, żeby spadało chociażby bezrobocie. Żaden z czynników ożywienia nie jest trwały. A ponadto są one jednak obarczone dużą niepewnością. Po stronie zagrożeń jest możliwy negatywny wpływ banków na sytuację finansową gospodarstw domowych i potencjalne ograniczenie dostępności kredytów, które mogą zahamować pozytywne tendencje w gospodarce. Sytuacja budżetów w wielu krajach na świecie i struktura wzrostu ich dochodów również nie jest optymistyczna. Wczoraj otrzymaliśmy informację, że kolejna dziewiątka krajów dołączyła do grupy państw objętych procedurą nadmiernego deficytu. Kryzys gospodarczy sprawił, że już nie kilkanaście, jak tu mówiono z tej trybuny, ale dwadzieścia krajów Unii Europejskiej wykazuje deficyt finansów publicznych powyżej dozwolonego w traktacie z Maastricht poziomu 3% PKB. W Unii Europejskiej właśnie już dwadzieścia z dwudziestu siedmiu krajów przekracza dozwolony deficyt 3%. Taka sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca. Podobnie znacznie zwiększył się dług publiczny. Trzeba zaznaczyć, że nie ma również przewidzianego jednorodnego planu w Unii Europejskiej, jak z tej sytuacji wychodzić. Francja zakłada rekordowy deficyt w 2010 r. w wysokości 8,5% PKB, aby o kolejny rok przedłużyć wysiłki na rzecz pobudzenia gospodarczego, Niemcy prognozują deficyt w wysokości 3,7%, a Szwecja, która przewodniczy Unii, opowiada się za większą dyscypliną.

Wysoki Sejmie! Ten globalny kontekst wpływa również na polski budżet. Pojawiają się też nasze własne problemy, które będą obciążały jeszcze przez kilka lat polskie przedsiębiorstwa, a co za tym idzie wpływy z podatków dochodowych do budżetu. Mam tu na myśli poruszany już z tej trybuny problem opcji walutowych oznaczających ubytek dochodów zarówno w budżecie tegorocznym, jak i w budżecie roku 2010 i w latach następnych, jeśli nie rozwiążemy tej kwestii. W związku z tym bardzo żałuję, że nie wszystkie kluby opowiadają się za pracą nad rozwiązaniem tego problemu.

W spóźnionej co najmniej o rok wczorajszej dyskusji poseł jednego z klubów, przedstawiając argument przeciw, powiedział: ˝Jest też dla nas ważna kwestia braku vacatio legis. Zgodnie z prawodawstwem polskim skrócenie vacatio legis w stosunku do norm zwyczajowych może nastąpić tylko wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja nadzwyczajna interesu państwa. Czegoś takiego tutaj nie widzimy˝. Argument wydaje mi się zdecydowanie chybiony, bacząc na to, w jak trudnej sytuacji jest gospodarka i budżet na rok następny. Myślę, taką wyrażam nadzieję, że nastąpi jeszcze refleksja nad tym stanowiskiem.

Problemem Polski jest również konieczność budowania scenariusza alternatywnego w przypadku nieosiągnięcia przychodów prywatyzacyjnych. Charakteryzując zatem projekt budżetu państwa na rok 2010, należy go ocenić w świetle zarówno gospodarki świata, a na pewno Unii Europejskiej, jak stanu polskiej gospodarki oraz finansów publicznych z ostatnich kilku lat. Ocena nie jest i nie może być chyba jednoznaczna, ponieważ z jednej strony mamy spadek produkcji przemysłowej i borykamy się mimo wszystko z dość wysokim i niestety trochę rosnącym bezrobociem mimo wielu wysiłków rządu i parlamentu, a z drugiej strony obserwujemy chociażby wzrost produkcji budowlanej i znaczące inwestycje sektora publicznego. Przy planowaniu budżetu rząd oparł się na ostrożnych czynnikach makroekonomicznych. Wydają się one na dzień dzisiejszy i realne, i wiarygodne, choć są kontestowane, jeśli chodzi o wysokość 1-procentowej inflacji. To w kontekście zakładanego i realnego wyjścia z załamania gospodarczego może budzić wątpliwości. Gdy w ciągu roku zwiększy się inflacja, należy oczekiwać wyższych dochodów, ale nie można zapominać, że te dochody zostały zaplanowane jednak przy uwzględnieniu wysokich wskaźników wzrostu. Przypomnę, realny wzrost zaplanowano na 1,2%.

Nominalny wzrost dochodów ma wynieść 4,1%, w tym dochody podatkowe mają wzrosnąć o 6% nominalnie w odniesieniu do roku 2009. I tak VAT ma wynieść 106 200 mln zł, to jest o 8,9% więcej niż w 2009, akcyza - 53 070 mln zł, wzrost o 0,7%, podatek CIT - 26 300 mln zł, wzrost o 9,6%, PIT - 36 mld zł, o 3,3% więcej niż roku bieżącym. Założenia dotyczące wpływów z obciążeń podatkowych VAT są bardzo optymistyczne w kontekście sytuacji przedsiębiorstw, ale także spadających cen płodów rolnych czy też prognozowanego wzrostu bezrobocia i spadku płac. Musimy pamiętać również o tym, że zmieniliśmy, to jest parlament, Sejm i Senat, pewne systemowe zasady, które skutkowały zmniejszeniem dochodów podatkowych w 2009 r., ale również te czynniki wystąpią - wprawdzie dotyczy to mniejszej wartości - w roku 2010.

W tym kontekście, mając również świadomość dużego obciążenia polskiego budżetu wydatkami tzw. sztywnymi zdeterminowanymi regulacjami ustawowymi, wydaje się uzasadnione, żeby zauważyć pozytywny trend wzrostowy nakładów na wsparcie procesów modernizacyjnych, inwestycyjnych oraz rozwojowych polskiej gospodarki, tak aby Polska zachowała pozycję lidera, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy nie tylko w tym roku, ale również w roku przyszłym i w latach następnych. Przykładem takiego myślenia, ale też realnego działania jest przeznaczenie 400 mln zł na tzw. inwestycje początkowe w górnictwie. W ubiegłym roku w dyskusji budżetowej zwracaliśmy na to uwagę, uznając, że choćby poprzez symboliczną kwotę powinno się zaznaczyć postawę rządu Rzeczypospolitej w odniesieniu do sektora gospodarki, który powoduje, że bezpieczeństwo energetyczne w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie.

Również obiecująco prezentuje się budżet w obszarze szeroko rozumianego rolnictwa, rozwoju wsi i rynków rolnych i na to warto byłoby zwrócić uwagę osób, które chciałyby wprost analizować projekt budżetu, porównując go do budżetu roku 2009. Otóż zgodnie z regulacjami ustawy o finansach publicznych, które wchodzą w życie z dniem 1 stycznia 2010 r., w wydatkach budżetu państwa nie zaplanowano środków na spłatę pożyczek na prefinansowanie wspólnej polityki rolnej. W 2009 r. na ten cel było zaplanowane 9356 mln zł. A zatem w celu porównania - to jest pewna, nazwę to, ułomność tego budżetu, gdyż porównywanie poszczególnych pozycji jest trudne - należy tę kwotę uwzględnić. Tak więc łączne środki na rolnictwo, rozwój wsi, rynki rolne i rybołówstwo przewidziano w kwocie 56 463 429 zł i wydatki na te części budżetowe łącznie z wydatkami na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego stanowią blisko 10% wydatków budżetu państwa i 2,15% PKB. Mamy jednak świadomość - i również nadzieję, że nie dotyczy to tylko mojego klubu poselskiego - iż w sytuacji drastycznego spadku dochodów gospodarstw rolnych, w zasadzie można rzec: światowego załamania rynków rolnych, i te zapisane środki finansowe będą niewystarczające. Najpewniej w trakcie dalszych prac nad budżetem zastanowienia i decyzji wymagać będą nakłady na oświatę, w tym na szkoły rolnicze prowadzone przez ministra rolnictwa, tym bardziej że wydaje się, iż część szkół wejdzie w nowy rok z zadłużeniem z roku 2009. Analizy wymagać będzie również stan finansowania ośrodków doradztwa rolniczego, umiejscowionych często w starych, za dużych jak na ich potrzeby, wymagających dużych nakładów obiektach, często zabytkowych. Ze wstępnej analizy ich budżetów wynika, że będą miały bardzo trudny rok.

Jest oczywiście wiele innych dziedzin naszego życia społecznego i gospodarczego, które wymagają większych nakładów. O tym zapewne w trakcie prac nad budżetem będziemy mówić. Jednak uwarunkowania, o których na początku mówiłem, a także mówiło o nich wielu moich przedmówców, w żaden sposób nie pozwalają na ich zwiększenie. Dlatego też dziwi postawa tych instytucji, które samodzielnie konstruują swoje budżety. W projekcie jest to prawie 2 mld zł, co oznacza wzrost powyżej 5,1%. Sądy powszechne zakładają wzrost o 7,5%. Myślę, że w trakcie prac nad budżetem trzeba będzie głębszej analizie poddać te budżety.

Chciałbym jeszcze kilka chwil poświęcić towarzyszącemu ustawie dokumentowi, mianowicie budżetowi zadaniowemu, który według nas - może powiem ostrożniej: według mnie - przynajmniej na tym etapie jest pewną działalnością prowadzoną trochę na zasadzie sztuka dla sztuki. Nie wszystkie obszary działalności państwa poddają się planowaniu zadaniowemu, a tam, gdzie ustanowiono mierniki, są one z kolei niezrozumiałe. Dla przykładu jako miernik występuje 5-stopniowa skala zadowolenia z obsługi przez Kancelarię Sejmu. (Dzwonek)

(Przewodnictwo w obradach obejmuje wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska)

Witam panią marszałek; jeszcze minutka…

Wrócę do sedna, bo to jest dość interesujące. Otóż, jak powiedziałem, dla przykładu jako miernik występuje 5-stopniowa skala zadowolenia z obsługi przez Kancelarię Sejmu - bazowa 4,2, planowana 4,0 czyli, tak przynajmniej to czytam, posłowie przynajmniej będą mieli do czynienia z pogorszeniem. Zaś w Senacie pojawia się już skala 4-stopniowa - bazowa jest 3,5, planowana 3,77, czyli senatorowie będą bardziej zadowoleni ze swojej kancelarii, tak to odczytuję. W kancelarii prezydenta, żeby było jeszcze ciekawiej, występuje natomiast tradycyjne podejście ubrane tylko w szaty budżetu zadaniowego - w 99,9% miernikiem jest stopień wykorzystania budżetu w stosunku do planu.

Można by tego typu uwag wnieść jeszcze więcej, ale ze względu na czas i na to, że są kolejne punkty obrad, chciałbym podziękować za uwagę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)