Wspomnienie Edwarda Wojtasa

kopia foto 6 small.jpg

Edwarda Wojtasa, samorządowca, posła, prezesa PSL na Lubelszczyźnie, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, wspominają współpracownicy i przyjaciele.

Jan Łopata, lubelski poseł PSL

Ściska mnie za gardło, nie wiem, co powiedzieć. Zaraz po uroczystościach w Katyniu miał wracać na Lubelszczyznę. Bo w niedzielę umówił się na spotkanie w Werbkowicach z gospodarzami. Nie wiem, jak to ogarnąć, że Edzia już nie ma. Jego miejsce w Sejmie miało numer 113, moje 114. Znaliśmy się od ćwierć wieku. Pochodził z patriotycznej rodziny, ojciec należał do Batalionów Chłopskich. Edward pełnił potem wiele ważnych funkcji, zawsze - podkreślam - zawsze, miał wrażliwość na krzywdę innych ludzi.

Pozostał tak zwanym normalnym człowiekiem, w pozytywnym znaczeniu tego terminu. Zawsze można było na nim polegać. Nie zawiódł mnie nigdy. Wiem, że ostatnio intensywnie przygotowywał się do objęcia funkcji eurodeputowanego. Uczył się angielskiego, dużo czytał o Parlamencie Europejskim. Na pewno trochę stresował się tym, jak sobie poradzi. Mieliśmy tak wiele planów. W maju odsłaniamy pierwszy w naszej części kraju pomnik Wincentego Witosa. Stanie w Janowie Lubelskim, imię trzykrotnego premiera nosić będzie też tamtejsza szkoła. To wielkie przedsięwzięcie, a Edward był w nie bardzo zaangażowany. W tym tygodniu miał jeszcze jechać do Janowa, rozmawiać z burmistrzem o szczegółach uroczystości. Teraz Edwarda nam zabrakło.

Lucjan Orgasiński, rzecznik prasowy lubelskiego PSL

Zapamiętam go jako człowieka o ogromnym poczuciu humoru i jednocześnie bardzo oczytanego. Gdy tylko miał chwilę, sięgał po książkę. W ostatnie wakacje przypadkowo spotkałem go na plaży na Bałtykiem. Spacerował, a pod pachą miał wielkie tomisko - Normana Daviesa “Europa walczy”. Dzięki temu, że był pogodnym i wesołym człowiekiem, umiał nas, swoich współpracowników pociągnąć za sobą. “Postawić do pionu”, gdy coś szło nie tak. Chociażby, pamiętam, w 1997 roku, gdy PSL w wyborach do Sejmu osiągnął słaby wynik, Edward kazał nam się szybko pozbierać, oświadczył “Nie ma powodu do rozpaczy, trzeba tylko ciężko pracować” i opowiedział jeszcze, jak to on, jakąś anegdotę historyczną. Charakterystyczne dla niego było jeszcze to, że on był bardzo oddany swojej rodzinie, żonie i dwóm córkom, które były jego siłą.

(źródło:www.gazeta.pl)