Ideał sięgnął dna i usłyszał pukanie od spodu.

Gościnnie przedstawiamy wpis z blogu posła Aleksandra Soplińskiego o wypowiedziach niektórych polityków dotyczących katastrofy smoleńskiej:

Ideał sięgnął bruku pisał półtora wieku temu Cyprian Kamil Norwid. Kiedy znalazłem się na dnie usłyszałem pukanie od spodu, wtórował sto lat później Stanisław Jerzy Lec. A jak opisać to, co wygadują i wyprawiają po wyborach niektórzy politycy PiS i PO w kontekście katastrofy smoleńskiej?

Oto próbka tego co wydalają z siebie dżentelmeni spod znaku pomarańczowej buzi i orlego dzioba:

- Lech Kaczyński ma krew na rękach (J. Palikot);

- Nasze postoje i powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami (J. Kaczyński);

- Finałem była katastrofa smoleńska. Tutaj rząd, w szczególności Donald Tusk powinien zrobić sobie rachunek sumienia (B. Kempa);

- To wynik waszej zbrodniczej polityki. Nie kupiliście samolotów (J. Kaczyński);

- Premier polskiego rządu, urządzał sobie wyścigi z autokarem, którym jechaliśmy na miejsce (J. Brudziński);

- Tusk ściskał się z Putinem pod namiotem i świetle kamer wykazywał rozpacz i ból, a parę metrów dalej, na błocie i na zwykłej, czarnej folii zostawił ciało prezydenta Rzeczpospolitej w ruskiej trumnie (J. Brudziński);

- Komorowski chce przenieść krzyż smoleński bo nie musi już zabiegać o głosy wyborców (A. Bielan);

- Marta i Jarosław powinni przeprosić wdowy po zmarłych za to, że Lech wymusił lądowanie, a oni zginęli. W miejsce tego słyszymy sterty obelg. I słyszymy o milionowych polisach, mieszkaniu w pałacu - wstyd i hańba! Gówno wybiło! (J. Palikot);

-To nie jest przypadek - atak na krzyż przypuszczony przez Komorowskiego i żądanie przez Schetynę usunięcia z sali sejmowej portretów posłów PiS, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. To świadomy zabieg wyczyszczenia pamięci Polaków ze wspomnienia o Lechu Kaczyńskim. Zabicie mitu i pamięci o tragicznie zmarłym prezydencie ma poprzedzać anihilację całego PiS (M. Migalski);

- Zadaję pytanie, czy rzeczywiście powodem spóźnienia było to, że w nocy odbywało się jakieś przyjęcie? Jeśli mimo złych warunków była próba lądowania, a prezydent byłby pod wpływem alkoholu, to można sobie wyobrazić sarmacką brawurę, typową w polskiej kulturze, kiedy ludzie mówią: “A co tam - my nie wylądujemy?!”. I generał idzie do kabiny pilotów i każe lądować (J. Palikot).

Nie wiem jak nazwać miejsce, w którym politycy POPiS-u okładają się tymi cuchnącymi odchodami, obdzierając nawzajem z resztek godności ludzkiej, ale jedno jest pewne – bruk tam jest nieboskłonem, a od spodu już nic zapukać nie może. Jest mi zwyczajnie smutno i wstyd za zbezczeszczenie tragedii smoleńskiej, za sprofanowanie pamięci ofiar, za haniebne widowisko, jakie po wyborach zgotowali sobie i wszystkim Polakom niektórzy przedstawiciele tzw. klasy politycznej.

Aleksander Sopliński

Żródło: Blog polityczny Aleksandra Soplińskiego